Zapraszamy na www.CapeMorris.pl

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Fotorelacja została uzupełniona

Po wielkich mękach i bólach udało mi się uzupełnić całą GALERIĘ. Znajdują się tam tylko wybrane zdjęcia, posortowane wg dni naszej wyprawy. Wszystkie zdjęcia bez żadnego tuningu będą dostępne do pobrania w niedługim czasie. Oczywiście polecam Wam stronę www.rejsmazury.blogspot.com

sobota, 11 czerwca 2011

czekamy na więcej.

Siemanko ludziska !
Z wielką satysfakcją i uśmiechem na twarzy wspominam każdą minutę tej cudownej przygody. Nie ukrywam, iż przed wyjazdem miałam chwilę zawahania i niepewności. Zadawałam sobie milion pytań- A może to nie dla mnie ? A może sobie nie poradzę? Jednakże mimo wszystko zdecydowałam się i postanowiłam spróbować - To nowy rozdział w moim życiu !
Zrobiłam sobie 2 dni wcześniej listę co muszę zabrać by przynajmniej w 90% być przygotowana.
W niedziele o godzinie 5.45 obudził mnie mój głośny budzik. Zestresowana szybko wstałam i przygotowywałam się do wyjazdu. Zbiórka była zaplanowana o 6.45, wyjazd zaś o 7. Ale przecież nie będę opisywać w tym poście planu z tego cudownego wyjazdu. Piszę by opisać swoje wrażenia, jak i zachęcić organizatorów do powtórzenia tego , co oczywiście będzie niosło za sobą kilometrową listę chętnych na kolejny rejs ;) !

AHH ! Moja załoga w składzie Łuczi, Mara, Kara, Asia, Kasia H, Chudzia, Justa, Kuna, Aleksander i oczywiście nasz tata mama ciocia wujek brat siostra przyjaciel i sternik w jednym nie kto inny jak Sor Damian Tokarczyk. Nie ukrywam, iż nasza załoga była najlepsza po 1 dlatego, że mieliśmy wspaniałego sternika, który nas wiele nauczył i pokazał nam cudowny klimat żagli. Po 2 te 10 osób wprowadziło na ten niewielki jacht cząstkę siebie, co spowodowało powstanie ogromnej kuli pozytywnej energii. Spędziliśmy dużo czasu ze sobą i wiele się dowiedzieliśmy nie tylko o żaglach ale także o sobie. Bardzo nas to złączyło. Każdy dzień zbliżał nas do siebie,a przede wszystkim wspólnie pokonaliśmy milowy krok do tego, by choć na chwilkę stać się niemalże idealnymi 'sternikami' ! Dzięki temu stworzyliśmy historię, która długo zapadnie nam w pamięci.
Niestety muszę stwierdzić, że to był krótki wyjazd, ale bardzo intensywny. Były chwile, w których nie mogliśmy sobie pozwolić na odpoczynek, ale były i takie w których totalnie mogliśmy się wyluzować oraz spowodować by słoneczko troszeczkę przypiekło nam skórę ! ;). Prawie codziennie mogliśmy wykąpać się w jeziorze. Woda nie była zbyt ciepła, jednakże po całodniowym upale wydawać by się mogło, iż była IDEALNA !
A teraz zupełnie z innej beczki ! Nikogo przecież nie musimy przekonywać do tego, iż nasi sternicy to strzał w 10 ! PRZYSTOJNI, mili, ze wspaniałym poczuciem humoru jak i bardzo przewidywalni ! Zapowiedzieli nam, iż o godzinie 16 pewnego dnia spadnie deszcz. I oczywiście tak się stało. Padało chwilę bo może z 10 minut, jednak bardzo intensywnie. Deszcz nas nie oszczędził i przemokliśmy do suchej nitki ! Nie narzekamy -musiało być jakieś urozmaicenie !

Żagle to cudowny pomysł, który z pewnością każdemu obecnemu na tej wycieczce się spodobał. Mam nadzieję, że organizatorom również ,i w niedługim okresie czasowym na szkolnej tablicy informacyjnej będziemy mogli odszukać kartkę, gdzie będzie widniał napis pt. ' REJS PO MAZURACH CZĘŚĆ 2' ! ;)

Na koniec chciałabym z całego serca podziękować naszemu sternikowi - Damianowi, który jest cudownym człowiekiem. I bez zawahania mogę powiedzieć, iż cała załoga numer 8 KOCHA GO NAD ŻYCIE !
Ja osobiście, chce na tym sławnym blogu podziękować Mu za to, iż bardzo mi pomógł w trudnych chwilach. Wspierał mnie, i co chwilę pytał się jak się czuje ;). BARDZO, ALE TO BARDZO DZIĘKUJĘ ;*
Kolejne podziękowania, należą się także Sorowi Wu, bez którego ten rejs by się nie odbył. Bardzo dziękuję (mam nadzieję, że w ramach wszystkich ), i z wielką niecierpliwością czekamy na kolejny !
Chciałabym z całego serca podziękować mojemu ULUBIONEMU SOROWI, którym jest SOR STANISŁAW KOCZWARA! W momencie, kiedy zabrakło na wycieczce naszego sternika, to właśnie On przyjął inicjatywę i dbał o mnie, oraz w odpowiednich godzinach pytał się o mój cukier i o moje samopoczucie.
Sor Stanisław, to również cudowny człowiek, z niesamowitym poczuciem humoru. Zawsze, gdy Go widzę na mojej twarzy pojawia się uśmiech. A zdanie typu " Cześć Kasieńko jak się czujesz" rozbraja mnie na czynniki pierwsze. Z całej tej wycieczki, mam ulubione zdjęcie na którym jestem właśnie z tym wspaniałym człowiekiem. ;)


piątek, 10 czerwca 2011

Niestety to już koniec....................

Ciepła noc zachęciła uczestników do spędzenia jej na pokładzie swojego jachtu Prawie połowa załóg spała na dworze.


Ostatni dzień był krótki, ale bardzo intensywny :-). Poranny apel, śniadanie i start w stronę mariny. Na nasze szczęście dzień był bezwietrzny i ze spokojem turlaliśmy się na silniku do Pięknej Góry. Po dotarciu do portu macierzystego załogi rozpoczęły klar. Mieliśmy obawy czy poradzą sobie z tym trudnym zadaniem :-) Po 2 godzinach jachty były gotowe do zdania. Nikt jeszcze tak dobrze nie przygotował łódek :-).

TO BYŁ NAJLEPSZY WYJAZD W JAKIM UCZESTNICZYŁEM.
BARDZO, BARDZO WSZYSTKIM WAM DZIĘKUJĘ. 
JESTEŚCIE NAJLEPSI.

To już koniec ...

Wielkie podziękowania dla wszystkich uczestników rejsu. Wspólne żeglowanie to wspaniałe doświadczenie. Dziękuję za razem spędzony czas, rozmowy, apele. Dziękuję, że zechcieliście spróbować, mam nadzieję, że Wam się podobało i zechcecie rozwijać swoje żeglarskie umiejętności. Dziękuję również wszystkim sternikom za wspaniałą pracę.

.......... i nie ma już nic ....................... a może spotkamy się podczas kolejnego rejsu

Pozdrawiam

czwartek, 9 czerwca 2011

Szaleństwo, szaleństwo !

Podczas, gdy wszystkie załogi opisują, jak trudno nam jest pożegnać się z Mazurami, my mamy coś specjalnego.
Cała załoga numer 8 w składzie: Mara, Kara,Kuna, Asia, Kasia Ł.,Kasia H., Justa , Chudzia i Aleksander chciała na maksa podziękować naszemu turbo sternikowi za te jakże owocne i pełne nowych wrażeń 5 dni. Dziękujemy że stracił dla nas, a może przez nas swój cenny głos, za wszystkie dobre rady, za ogarnianie nas mimo luźnej atmosfery i tysięcy pytań wypowiadanych na raz.
Sorze, było tak pięknie, że hit! Dziękujemy.

Specjalne podziękowania należą się także osobie, bez której tego wyjazdu również by nie było, czyli naszemu wspaniałemu Sorowi Wu. Dzięki za wszystkie rozmowy, rady i wspólne wypady do miasta. Nie umiemy nawet wyrazić tego, jak bardzo nam się podobało, jeszcze raz wielkie dzięki ! :)

A teraz zbieramy się na ostatni już apel aby ogarnąć ostatnie szczegóły wyjazdu i pożegnać się ze wszystkimi. Ahoj !

Ostatni dzień

Dzisiaj kończy się nasza przygoda z żaglami, choć niektórzy może będą ją kontynuować. W większości jesteśmy zadowoleni z rejsu. Po sprzątaniu i innych obowiązkach mogliśmy opuścić jachty i cieszyć się upalnym słońcem Mazur. Teraz czekamy na autokar i posiłek w Łomży (ciekawe jaki będzie?). Na znudzonych czeka jeszcze kąpiel w Jeziorze Tajty. Z niepohamowaną radością wracamy do rodziców i szkoły:)

Atrakcje nie opuszczają nas aż do końca ;-)

Dzień wczorajszy rozpoczęliśmy od apelu, gdzie zdałyśmy nasze kapoki, które nosiłyśmy za karę. :) Później wszyscy rozeszli się na swoje jachty i rozbrzmiały rozkazy sterników : „Wszyscy na pokład ! Wypływamy !” . Pora rozpocząć wyprawę ! Wszyscy wzięli się do pracy. Po odcumowaniu od brzegu, wypłynęliśmy na Jezioro Niegocin. Wiatr wiał już od rana, ale z każdą chwilą się wzmagał. W pewnej chwili gdy zawiało mocniej, Łukaszowi wyrwało przedłużkę z ręki! J Po trzech nieudanych próbach przymocowania jej, złamała się już całkiem J Musieliśmy sobie radzić bez przedłużki, a nie było łatwo. Później rozpoczęliśmy bitwę na wodę J Wiadra poszły w ruch! Ledwo nabraliśmy wody, już trzeba było uzupełniać wiadro. Wszyscy chyba byli mokrzy J Później spłynęliśmy do portu, lecz nie zostaliśmy tam zbyt długo. Podczas całego rejsu, oczywiście sor Damian robił nam mnóstwo zdjęć ! J

Po spłynięciu do kolejnego portu część załogantów poszła do miasta. Reszta została przy kei. Stwierdziliśmy, że bitwa nie została zakończona ! Rzuciliśmy się na wiadra, miski i co kto miał pod ręką J Nie wszyscy chcieli być mokrzy. Np. sternicy wypierali się, że mają telefony i inne drobiazgi w kieszeniach. Jeszcze ich dopadniemy ! J Niestety po chwili sor Damian zakończył całą zabawę L Ale martwił się o nas J Po przebraniu się w suche rzeczy zebraliśmy się na apelu wieczornym, gdzie dwóch załogantów obchodziło urodziny. Takich urodzin jeszcze nie widziałam J Wszyscy sternicy moczyli pagaje (wiosła J) w wodzie i uderzali jubilatów po wypiętych tyłkach J Była przy tym kupa śmiechu, ale chyba i trochę boleści J Później zjedliśmy kolację i poszliśmy spać. Była to ostatnia nasza noc na jachcie, więc to była tzw.: „Zielona noc”. Kilka osób zostało posmarowanych pastą do zębów J I gdy następnego dnia szykowaliśmy się do odpływu, okazało się, że nie mamy kluczyków ! Już drugi raz nam je zabrali ! J Odzyskaliśmy je na szczęście, ale nie obędzie się bez zmywania naczyń dla innej załogi J Ciągle jeszcze płyniemy więc co będzie dalej ? Zobaczymy J

Do zobaczenia (chyba już w Lublinie). :)

Już sam nie wiem gdzie jestem.....................dzień czwarty

Miało zacząć się apelem o 8, jednak ta godzina to co najmniej o 30 minut za późno :-) Ruch na jachtach zaczął się ok 6:30. I to wcale nie sternicy tylko załoganci zaczęli powoli się ogarniać. O 7:15 wszyscy krzątali się po nabrzeżu i czekali na apel, wachty w messie zaczęły przygotowywać śniadanie. Miał być to najspokojniejszy dzień wyjazdu, traktowany przez nas jako wyciszenie przed powrotem do rzeczywistości. Bez żadnej "napinki" i bez zbędnych ciśnień sternicy czekali na ogarnianie się swoich załóg. Dzień przywitał nas słońcem

i flautą.


Pięknie było od samego rana :-)
Bez pośpiechu załogi zaczęły ogarniać siebie i jachty.O godzinie 8:30 ktoś postanowił włączyć wiatr i to od razu zaczęło się od "górnego C". 4Bf z południowego-wschodu ze słońcem i bardzo wysoką temperaturą. Wszyscy ruszyli w stronę Giżycka. No i...................................musiało się to w końcu wydarzyć, trzy załogi "zrzuciły szmaty" stanęły na kotwicach i plum do wody. Po krótkiej chwili obok siebie stały już cztery jachty. Zabawa w wodzie trwała dobre dwie godziny. Ze względu na zapowiedź deszczu, zaplanowaliśmy spotkanie w porcie LOK, ale prognoza była zupełnie inna od tego co było w rzeczywistości. Wiatr ruszył się jeszcze mocniej. Załogi żądne coraz to większych przechyłów zaczęły ciągać fały i szoty, a jachty pięknie kładły się na wzburzonych falach Jeziora Niegocin.


O godzinie 16 wszystkie załogi spotkały się w porcie LOK i ze swoimi sternikami udały się na spacer po Giżycku połączony z zakupami. Apel zaplanowany na 18 został przesunięty na 19:30. I nie był to zwykły apel. Tego dnia Ola obchodziła rocznicę swoich 17 urodzin.Dzień wcześniej urodziny miał Szymon. Sternicy zgodnie z tradycją żeglarską złożyli życzenia urodzinowe solenizantom. :-). Gromkie sto lat i życzenia. Cała reszta atrakcji do obejrzenia w galerii :-). 
To był zupełnie inny wieczór od pozostałych, załogi wspólnie przesiadywały na kei lub na jachtach. O godzinie 24 wszystkie rozmowy ucichły i dzień przeszedł do historii.

środa, 8 czerwca 2011

Przechyły i przechyły !

Meldujemy się. Wszyscy cali i zdrowi. Wczoraj na wieczornym apelu sternicy nieźle nas postraszyli. Spierali się, o której zrobić apel, aż w końcu wymyślili, że zrobimy ich kilka: o 3.00, 5.00 i 8.00. Wyobrażacie to sobie? Na szczęście żartowali. Odbył się tylko ten ostatni. Jednak my i tak wstaliśmy ciut wcześniej (czyli o 7.00), żeby ogarnąć pokład. Po zebraniu - porządne śniadanko. Dzisiaj była nawet jajeczniczka na szyneczce. Teraz robimy klar na całym jachcie, co by w Giżycku zobaczyli, co to znaczy lśniący pokład ! Uwaga, uwaga, jest news ! Mamy nowego sternika! Jest nim, a raczej nią, niejaka Aleksandra Chudzik, której pomocą usłuży Michał Kuna. Wbrew pozorom ich zadanie nie jest trudne, gdyż mają najlepszą na świecie załogę. ;DDD Ale i tak możecie być z nich megadumni, to oni przejmują dzisiaj ster.
Póki co słoneczko ładnie ciśnie, ale Sor Wu przepowiada ulewę na 15.20 lub przy odrobinie szczęścia 15.22. xD
Z początku odbicie od brzegu szło trochę ciężko, ale przy niewielkiej pomocy Sora Tokara daliśmy radę. Wietrzyk ładnie napiera, cisną ostre przechyły i generalnie DZIEJE SIĘ ! Żeby dozować sobie emocji – postanowiliśmy zatrzymać się na kotwicy na Niegocinie i popluskać się w wodzie. Nie poszło jednak tak łatwo i przyjemnie, o nie. Każdy przed wejściem, schodząc po drabince, musiał zostać oblany wiadrem wody przez Sora. Dopiero turboociekający wodą mogliśmy wskoczyć do jeziorka.
Jest nam tak dobrze, że postanowiliśmy zatrzymać się na trochę dłużej i suszymy się na słoneczku, a na deszcz zupełnie się nie zapowiada. Ale w końcu jest dopiero około 13.30, mamy jeszcze 1 godzinę i 50, a przy odrobinie szczęścia 52, minuty ;p

A takie tam niby nic.............przewidziane co do minuty

Dzień przywitał nas 3 Bf. Jak zwykle rano apel, szybkie śniadanie i kurs do Mikołajek-ciągle pod wiatr :-). W Mikołajkach 2 godziny przerwy na prysznic i uzupełnieni zapasów. Prognoza jednak nie pozostawiała złudzeń-16:00-deszcz i to wielki. Krótka narada starszyzny i decyzja o kursie w stronę Rydzewa. I nawet dobrze szło.O 15:52 pierwszy jacht zacumował na kei przy Szymonce.  W ciągu 10 minut stanęło tam jeszcze siedem jachtów. Zgodnie z prognozą o 16:00 Spadły pierwsze krople. "Ewakuacja" na ląd, zbiórka pod zadaszonym miejscem przeznaczonym do grillowania. Padało 15 minut, ale BARDZO intensywnie. Po burzy spokój, więc silniki w ruch i kurs do Rydzewa. Ognisko zapłonęło 15 minut po przycumowaniu i nie wiemy jakim cudem pojawił się grill, ale pomógł w pieczeniu kiełbasek :-) Szymon z gitarką zaczął uderzać w strunki i tym sposobem spędziliśmy wieczór i część nocy  słuchając i śpiewając szanty.

wtorek, 7 czerwca 2011

Do mokrej nitki.................................

Jak widać przeżyliśmy, więc się odzywamy. Nasi sternicy zapowiedzieli uderzenie na 16. Jak myślicie, o której zaczęło lać ? Tak właśnie, dokładnie o 16. Oni są totalnie zarąbiści. Był hardkor, nie powiemy, że nie. W panicznym pośpiechu (ale wciąż ogarnięci) przycumowaliśmy jachty do kei. Tuż przed sorką Radomską walnął piorun. Potem szybka ewakuacji pod wiaty. 10 sekund biegu na ląd wystarczyło, żeby przemoknąć do MOKRUSIEŃKIEJ nitki. Wciąż brakowało jednej załogi. Pokazali się dopiero, gdy odbijaliśmy od kei. Okazało się, że przeczekali nawałnicę w krzaczorach. Gdy byliśmy na wodzie nadal trochę padało, sor wygonił większość załogi pod pokład, a sam wyskoczył za burtę. Oczywiście nie było to ot tak sobie. Ćwiczyliśmy manewr "Człowiek za burtą". W razie czego wiemy już, co robić w sytuacji kryzysowej. ;D Chyba całkiem ładnie spisaliśmy się we trójkę tam na zewnątrz i w nagrodę dostaliśmy gorącą herbatkę. A dzisiaj wieczorkiem leniuchujemy, pokład i naczynia już umyte. Szkoda tylko, że komary tak napierają.

Cumulus nadlatuje, pogoda się psuje.....

Apel na dziś planowany był na 8.oo, ale niepostrzeżenie i nieświadomie sami wybraliśmy sobie wczoraj zbiórkę o 7.00. Kiedy sternicy przekazali nam już wszystko, co chcieli - wszystkie załogi odśpiewały poranne i nieco zaspane "Sto lat" Szymonowi, który kończy dziś 16 lat.
Po śniadaniu, wypływając do Mikołajek, 3 załogi zorientowały się, że brakuje im zrywek od silnika. Zapomnieli je odpiąć na noc i zabrał je nasz sternik. Aby je odzyskać, za karę myją nam dziś pokład :).
Po prysznicu i przegryzieniu czegoś - wypłynęliśmy w stronę Zielonego Gaju i Rydzewa, gdzie dziś nocujemy. Trochę się zachmurzyło, ale mamy nadzieję, że pogoda za mocno nie poszaleje i nas oszczędzi, chociaż burzowa duchota daje się we znaki. Jak przeżyjemy to się odezwiemy .... :)

Wspomnienia sternika z dnia drugiego :-)

Dzień zaczął się od małej niespodzianki o godzinie 3:27. Dwie nieduże grupki postanowiły nie uszanować postanowień kadry o zakazie opuszczenia kei i oddaliły się w nieznanym kierunku. Jedna czujne oko sternika nawet jak śpi, to nie śpi. Jeszcze przed godziną 4 szybka reprymenda, a podczas apelu dobrowolne poddanie się karze w postaci przebywania 24 h na dobę w kamizelce asekuracyjne. Żeby zaspokoić ciekawość, oto ukarani:

Apel o 7:30, poranny prysznic i śniadanie "mistrzów".  No ale najważniejsze dopiero miało się zacząć. Wśród sterników słychać było "będzie grubo" i wcale nie chodziło o stan po świetnym śniadaniu. Zaczęło się "przyjazną trójką" (prędkość wiatru w granicach 18 km/h), no ale później to niebo na ziemi dla każdego żeglarza :-) Z AZS Wilkasy wychodziliśmy jak było 4 Bf, na wszystkich jachtach decyzja o założeniu kamizelek asekuracyjnych i się zaczęło. Początek jeszcze odważny, pełne żagle, ale z każdą chwilką dało się zauważyć pozakładane refy na grocie :-), prędkość wiatru w granicach 5Bf, przez głowę przeszła myśl "a może tylko grot wystarczy?". Od słów do czynów po chwili wszyscy cisnęli tylko na zrefowanym grocie, a wiaterek ciągle rósł w siłę.

Udało się szczęśliwie dotrzeć do Zielonego Gaju. Tam zjedliśmy obiad. Po godzinnej przerwie ruszyliśmy dalej. Na Kokoszce nie było nikogo, cymowanie, klar na jachtach, kolacja, apel i ognisko.
Plan na dzień następnu: ciągle na południe. Mikołajki, a może coś więcej. Zobaczymy czym przywita nas ranek.
Fotorelacja z dnia 2 znajduje się tutaj:
https://picasaweb.google.com/109167742490752796321/FotorelacjaDzien2#

Załoga nr 1

 Rano z Wilkas wypłynęliśmy
I się nieźle przegibneliśmy!
Natka wody dotykała
A Misia z niej się śmiała
Nazw niemieckich co nie miara
Klar, szot, Hend shaft to jest mara
Tych historii co się działy
Nawet szanty nie słyszały
Wiadro zgubione, talerz rozbity
To efekt pracy naszej ekipy
Kaczki zwabione, łabędzie wkurzone
Bo nic nie dostały choć bardzo chciały
Dwa porty zaliczone
Kanały niezliczone
Prysznic tylko jeden
To był nasz eden
Ani toalety ani prysznica
Taka była druga stanica
Siedzimy patrząc w gwiazdy
Nie ma tutaj gazdy
Świetnie się bawimy
I cały Lublin pozdrowimy

ZAŁOGA NR 1

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Dzień Drugi z załogi numer 5 :)


Nasz dzień zaczął się już o 3 rano. Wszyscy byli już wypoczęci i pełni energii J. Nasza pierwsza wpadka nastąpiła już koło godziny 4 nad ranem. Nie będę pisał szczegółów bo wątpię, żeby kogoś to interesowało ( oczywiście oprócz rodziców ). Za karę nosimy kapoki <3, w których śpimy, jemy i pływamy J.
Dzisiaj w porze obiadowej, doskonałe kucharki przygotowały nam pyszne klopsiki i kluseczki ( mniam! ).
Jednym z największych jezior na których dzisiaj pływaliśmy było jezioro Niegocin. Udało się nam przepłynąć cało i zdrowo J. Następnie dobiliśmy do portu ,, Kokoszka” gdzie wykąpaliśmy się w orzeźwiającej wodzie. Po kąpieli zjedliśmy pyszną kolację i poszliśmy na ognisko. Około 22.00 wzięliśmy netbooka od Sora Tokarczyka i zaczęliśmy pisać relację z naszego dnia J. Mamy w planach grę w karty i wiele innych rzeczy J
Załoga numer 5 !

I poszłooo

Dzień rozpoczęliśmy apelem o godzinie 7.30. Następnie zjedliśmy pyszne śniadanie i wypłynęliśmy zgodnie z programem. Rejs odbywał się spokojnie do momentu rozwinięcia żagli. Wtedy woda i wiatr zaczęły rządzić naszym jachtem. Na szczęście pod dowództwem "Księcia" nie utonęliśmy i jak do tej pory ŻYJEMY. Później włożyliśmy kamizelki ratunkowe i wskoczyliśmy do wody. Woda nie była zbyt ciepła, ale daliśmy rade. Złapaliśmy się liny wyciągniętej z jachtu i płynęliśmy prosto do brzegu na malowniczą wysepkę (tu odeszliśmy jako jedyna załoga od programu). Zjedliśmy obiad, odpoczęliśmy i płynęliśmy dalej. Podczas tej części rejsu był czas na wylegiwanie się na słońcu. I tak wszyscy uśmiechnięci dojechaliśmy do portu. Chyba każdy uważa ten dzień za udany, dowiedzieliśmy się bardzo ciekawych rzeczy , np. że pomidory mają dużo betakarotenu, od pstrykania palcami robią się loki, kurczak nie lata, a sorka Czajka jest pingwinem cesarskim (nie królewskim, jak woli o sobie mówić) :D

Co jeszcze nas czeka?

Żyjemy. Nikt nie utonął, obiad był… ekhm jadalny, słońce grzeje, woda chlupie- sielanka. Ale przecież jakieś straty w ludziach i sprzęcie być muszą, to przedstawiamy tu skromny spis naszej załogi:

Utonęły:

-para okularów x2

-ręcznik

-bluzka

-chustka

-patent żeglarza

-mo3

Zaginęły:

-mp2

-kostki do gry

-spodnie Baśki

-klapek Anki

Straty w ludziach ograniczyły sie do spalonego słońcem nosa i obdartych palców. A mimo to i tak jest zaje…dosko.

Poniedziałkowa zajawka :)

Niektórzy o 8.30 siedzieli na arcyciekawej lekcji historii, a inni o tej porze w najlepsze wcinali na wodzie przepyszne śniadanko przygotowane przez część załogi ;)
Kiedy już się umyliśmy, najedliśmy i ogarnęliśmy - wyruszyliśmy na łódkach w stronę Zielonego Gaju. Wiaterek dzisiaj troszkę przyszalał, wieje nam ostre 5 Bf i sprawdzamy na co stać naszą łódkę. Czasem trzeba łapać miski i szklanki, ale jak szaleć, to szaleć !
Jest piękne słoneczko, cudna pogoda i niezły bałagan na pokładzie ;p

Dzień drugi :-)

Zgodnie z założeniami o 7:30 wszyscy stawili sie na apelu porannym. Świt przywitał nas słońcem i "zefirkiem" w granicach 3 Bf. Po porannym prysznicu zasiedliśmy do śniadania. Słonko "idzie" wyżej i wiaterek silniejszy. Teraz mamy piekne 4 Bf.  Plan na dzisiaj: kierunek Zielony Gaj, a później pole biwakowe KOKOSZKA.  Chyba zaczyna się prawdziwe żaglarstwo :-)

Dzień pierwszy okiem sternika

Dzień zaczął się dość wcześnie, później bardzo szybkie ogarnięcie przy autokarze - szacuneczek dla całej ekipy (planowaliśmy 30 minut opóźnienia, skończyło się na 8). Droga także expresowo minęła. Szczęśliwie dotarliśmy do Mariny Bełbot w Pięknej Górze. Gotowe jachty czekały przy kei.
 Szybka odprawa sterników. Później pierwszy apel podczas którego załogi dowiedziały się o podstawowej etykiecie żeglarskiej i zachowaniu się na jachcie, a przede wszystkim poznały swoich sterników. Po chwili byliśmy z bagażami na kei.............no i się zaczęło :-) Poznanie jachtu, obsługa urządzeń. Odpaliliśmy silniki i odeszliśmy od kei. Po chwili maszty zostały położone i udaliśmy się "starym kanałem" w stronę Jeziora Niegocin. Maszty w górę, żagle staw i zaczęło się to na co tak długo czekaliśmy.
 Po ok 2 godzinach żeglowania w pobliżu Giżycka udaliśmy się do portu AZS Wilkasy. Wachty przygotowały przepyszną kolację. O 22:00 odbyła się odprawa sterników, a o 22:15 apel wieczorny. Ze względu na niewielką ilość ludzi w porcie nie ograniczaliśmy się ciszą nocną.Ze względu na super pogodę i ciepło zapowiadającą się noc, cześć z nas zaplanowała nocleg na pokładzie jachtu.  Apel poranny ustaliliśmy na godzinę 7:30.
Krótka fotorelacja z dzisiejszego dnia znajduje się tutaj https://picasaweb.google.com/109167742490752796321/Dzien1#

niedziela, 5 czerwca 2011

Pierwsza załoga się melduje

Uprzejmie donosimy, że jest słonecznie, wiatr nam gra na wantach, kabestanem kręcimy bez handszpaka, jemy na bogato (komary też); pochłaniając kisiel pozdrawiamy jeszcze: 2b gim piszącą niedługo WOS i matmę i klasy 2aG i 2mLO co do ich fizyki ;)

PS. Eksperymenty z fotografią się udały: nie zapomnijcie zajrzeć do galerii!

Day 1!

Ahoy!
Mówiąc piosenką: "komary w dupę tną!" Wszystkich nas - Marcinka, Mikusia, Kajusię, Malwinkę, Tomcia, mnie, Benia, Matysia, Weronisię i Natalcię ;P I wielu innych też, ale to już ich problem!
A tak poza tym "uśmiechy na klacie, totemy-shit, deklamacje i w ogóle to 1, 2, 3, 4, 5, 6, BARAN!"
"Port to są westchnienia czułych cudzych żon..."

5 czerwca

Dzień zaczął bardzo miło: najpierw poranna pobudka (tudzież pakowanie), a następnie zbiórka i wyjazd autokarem. Urozmaicana postojami na stacjach benzynowych jazda upłynęła bez większych sensacji. Po dotarciu na miejsce zapakowaliśmy manaty na łódkę i w drogę. Była nawet okazja poznać nowe słowa i dowiedzieć się, jak kierować naszą maszyną. Cenne nowe doświadczenie. Wieczorem zawinęliśmy do portu w Wilkasach. Wszystko zakończyło się kolacją na pokładzie i innymi atrakcjami...

Jedziemy ...


6:59 Wszyscy przybyli na miejsce zbiórki bardzo punktualnie. Pakowanie poszło bardzo sprawnie. GRATULACJE!!!

8:08 Przejeżdżamy przez Kock. Słonecznie.

10:55 Jesteśmy po pierwszej przerwie. Zbliżamy się do Zambrowa.

Jeszcze 86 minut............

Czekamy na Was na parkingu przed byłym Kinem Kosmos. Zbiórka o 6:45, wyjazd o 7:00.
Sprawdźcie czy wszystko macie w swym bagażu.................. 
Od dzisiaj Wam i sobie życzymy "stopy wody pod kilem"..................

sobota, 4 czerwca 2011

Sprawdzamy prognozę pogody......



        Najbliższe 5-6 dni zapowiada się naprawdę obiecująco. Temperatura w dzień ok 28 stopni, w nocy 17. Wiatr południowy i południowo-wschodni od 2Bf do 5Bf. We wtorek w godzinach popołudniowych niewielkie opady. Środa znowu ciepła i wietrzna. Czwartek natomiast troszkę chłodniejszy i od popołudnia pochmurny a wieczorem ze sporym deszczem. Mamy nadzieje, że już wtedy będziemy spakowani i gotowi do powrotu.

Skoro każą... to piszmy!

Nie wiem, jak reszta, aczkolwiek ja jestem w trakcie przygotowań do przygotowań do rejsu. I całkiem nieźle mi idzie ;P Zresztą przygotujemy się rano, teraz czas na Noc Kultury! ;)

Ostatnie uwagi

Prowiant zabieramy tylko na czas podróży w niedzielę. Pakujemy do podręcznego bagazu: napoje bezalkoholowe, kanapki. Torby z ubraniami (pamiętajmy o zabraniu tylko najpotrzebniejszych rzeczy - wymienionych we wcześniejszym poście) powędrują w autokarze do luku bagazowego.

Miłego pakowania.

PS Cały dzień bedziemy w podrózy. korzystajcie z liturgii niedzielnej dzisiaj wieczorem.

17 godzin i 30 minut ...

... prowiant czeka, bandery przygotowane, czas na pakowanie i .......

do zobaczenia rano :)

Tzw kontrola umundurowania :-)

Sprawdźcie czy wszystko już spakowane. Powinniście zabrać:

  • legitymację szkolną
  • forsę na toalety i prysznice
  • śpiwór i poduszkę
  • kurtkę przeciwdeszczową
  • polar lub ciepłą bluzę
  • spodnie-najlepiej bawełniane lub jeansy
  • krótkie spodenki
  • T-shirty
  • obuwie na miękkiej podeszwie
  • strój kąpielowy
  • czapkę: z daszkiem i bawełnianą
  • wystarczającą ilość bielizny na zmianę
  • przybory toaletowe: szczoteczka do zębów, mydełko, szampon itp
  • ręcznik
  • krem przeciwsłoneczny
  • krem, płyn, spray przeciw komarom
  • klapki 
  • głodomorki niech wezmą kisiel :-)
  • spakujcie rzeczy do miękkiej torby (bez stelaża i usztywnień)
Podróż do Giżycka będzie trochę trwała (ok 400 km). Zaopatrzcie się w jakieś jedzonko na drogę.
 Im mniej czasu spędzimy na postojach tym szybciej dotrzemy do celu. 

My już nie możemy się doczekać :-)

POZOSTAŁO 30 GODZIN I 50 MINUTY 

To już czas żeby otworzyć DZIENNIK REJSU............ czekamy na pierwsze wpisy z Waszych przygotowań do rejsu...............

piątek, 3 czerwca 2011

48 godzin i 35 minut

... tyle właśnie czasu od teraz do zbiórki przed wyjazdem. Zabierzmy wszystko co niezbędne i oczywiście duuuuuuuuuuuuużo dobrego humoru.

wtorek, 31 maja 2011

Pierwsza prognoza pogody z www.windguru.cz windguru pro


Zaczynamy śledzić prognozę pogody :-)

Jak na razie wszystko wskazuje na to, że będzie BARDZO ciepło z idealnym wiatrem dochodzącym do 4 Bf. We wtorek popołudniu ma przelotnie popadać, ale temperatura nie ulegnie zmianie (ciągle 30 stopni).
Wybieramy się na południe, kierunek wiatru także z południa i południowego wschodu, więc jak nic w "twarz będzie wiało" :-).

Plan trasy......

DZIEŃ 1   Niedziela:   Start z Pięknej Góry, kurs J. Niegocin-nocleg AZS Wilkasy

DZIEŃ 2  Poniedziałek: Kurs J.Tałty z postojem w Zielonym Gaju-nocleg pole biwakowe Kokoszka 

DZIEŃ 3  Wtorek: kurs - J. Mikołajskie, J. Śniardwy z postojem w Mikołajkach. Nocleg w porcie Zielony Gaj

DZIEŃ 4  Środa: Kurs - Giżycko z biwakiem w Rydzewie, nocleg w Eko Marinie w Giżycku

DZIEŃ 5 Czwartek: Ostatnie halsy po J. Niegocin, kurs-Piękna Góra-koniec rejsu :-)

Jest to tylko, a może aż plan.

Z Pięknej Góry popłyniemy na południe, ale czy trafimy do miejsc, które wymieniłem to będzie zależało od pogody i Waszych nastrojów :-). Założenie są właśnie takie, a jak będzie pokaże wiatr i woda. 

poniedziałek, 23 maja 2011

Ostatnie spotkanie organizacyjne.... 26.05. CZWARTEK 14:45



GIMNAZJUM
Data:          26.05.2011 CZWARTEK
Godzina:     14:45 
Miejsce:     MAŁA SALA GIMNASTYCZNA



LICEUM
Data:          26.05.2011 CZWARTEK
Godzina:     15:35 
Miejsce:     MAŁA SALA GIMNASTYCZNA




OBECNOŚĆ OBOWIĄZKOWA !!!

Szczegóły wyjazdu.........


Data: 5.06.2011 NIEDZIELA
Miejsce: Parking przed KINEM KOSMOS ul. Leszczyńskiego 60
Godzina: 6:45 zbiórka, 7:00 wyjazd
Powrót:
9.06.2011 CZWARTEK
Godzina: 21:00-22:00

niedziela, 22 maja 2011

Pozostało 321 godzin i 48 minut :-). Co zabrać i o czym pamiętać.......

Do wyjazdu już blisko. Czas najwyższy kompletować swój "niezbędnik".


WASZ NIEZBĘDNIK POWINIEN ZAWIERAĆ:


  1. Odzież: kurta przeciwdeszczowa  lub sztormiak, czapka bawełniana, czapka z daszkiem, obuwie na miękkiej podeszwie do poruszania się po jachcie, strój kąpielowy, krótkie spodenki, klapki, bielizną na zmianę, ciepłą odzież. PAMIĘTAJCIE ŻE ILOŚĆ MIEJSCA NA JACHCIE JEST OGRANICZONA. Spakujcie najpotrzebniejsze rzeczy w miękkie torby (bez stelażu i usztywnień).
  2. Wyżywienie: posiłki będziecie przygotowywać z półproduktów które już będą na Was czekać na jachtach. Nie musicie zabierać innego wyżywienia. 
Na śniadanie i kolację przewidujemy: wędlinę, ser , warzywa (pomidory, ogórki), dżem, pieczywo, mleko, płatki kukurydziane. Obiad natomiast będzie składał się z makaronu lub ryżu i gotowych do podgrzania sosów mięsnych.
  1. Higiena i toaleta: powinniście zabrać ze sobą przybory toaletowe, krem przeciwsłoneczny, płyn przeciw komarom,
Na jachtach nie ma toalet. Będziemy zatrzymywać się w portach gdzie są dodatkowo płatne toalety (1-2 PLN) i prysznice (5-10 PLN).
  1. Inne: każdy z Was jest zobowiązany do posiadania ŚPIWORA I PODUSZKI, w każdej załodze powinniście posiadać co najmniej dwie latarki.
  2.  Dokumenty: obowiązkowo powinniście zabrać ze sobą ważną legitymację szkolną, a także przed wyjazdem powinniście dostarczyć zgodę na wyjazd podpisaną przez rodziców i regulamin podpisany regulamin przez Was i przez Waszych rodziców. 
SZCZEGÓŁY DOTYCZĄCE GODZINY I MIEJSCA WYJAZDU JUŻ NIEBAWEM.....

piątek, 20 maja 2011

Do rozpoczęcia rejsu pozostało jeszcze 390 godzin i 33 minuty.................

Przygotowania do rejsu nabierają tempa........ Dzisiaj potwierdziliśmy skład sterników, a także przygotowaliśmy dokumenty wyjazdu.
W poniedziałek  23 maja 2011 podczas konsultacji zapraszamy tych rodziców, którzy chcą jeszcze zasięgnąć informacji dotyczących wyjazdu.............Wraz z sorem Winiarczykiem i  sorem Koczwarą postaramy się udzielić odpowiedzi na wszystkie pytania :-)