Zapraszamy na www.CapeMorris.pl

poniedziałek, 6 czerwca 2011

I poszłooo

Dzień rozpoczęliśmy apelem o godzinie 7.30. Następnie zjedliśmy pyszne śniadanie i wypłynęliśmy zgodnie z programem. Rejs odbywał się spokojnie do momentu rozwinięcia żagli. Wtedy woda i wiatr zaczęły rządzić naszym jachtem. Na szczęście pod dowództwem "Księcia" nie utonęliśmy i jak do tej pory ŻYJEMY. Później włożyliśmy kamizelki ratunkowe i wskoczyliśmy do wody. Woda nie była zbyt ciepła, ale daliśmy rade. Złapaliśmy się liny wyciągniętej z jachtu i płynęliśmy prosto do brzegu na malowniczą wysepkę (tu odeszliśmy jako jedyna załoga od programu). Zjedliśmy obiad, odpoczęliśmy i płynęliśmy dalej. Podczas tej części rejsu był czas na wylegiwanie się na słońcu. I tak wszyscy uśmiechnięci dojechaliśmy do portu. Chyba każdy uważa ten dzień za udany, dowiedzieliśmy się bardzo ciekawych rzeczy , np. że pomidory mają dużo betakarotenu, od pstrykania palcami robią się loki, kurczak nie lata, a sorka Czajka jest pingwinem cesarskim (nie królewskim, jak woli o sobie mówić) :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz